wtorek, 23 marca 2010

Od Sasa do lasa

Pan Zygmunt zgodził się na użytkowanie kawałka ziemi, graniczącej z nami od strony lasu ze str wschodniej. Entuzjastycznie również przyjął moja propozycję kupna przeze mnie koguta i dwóch kur, robiących jaja dla Pawlickich! O ziarenkach teraz pomyślałam - jak myślicie, worek kurzej karmy kupuje się na rok, czy na miesiąc? I czy to jest suchy chleb "kurzy, zamiast dla konia?"

Rover dalej w naprawie. Może jutro uda się go już odebrać. Koszt pewnie niebotyczny: holowanie, rozrusznik, uszczelka pod michą z płynem do chłodnicy, "coś" od zawieszenia itd, itp - wyjdzie na to, że to koszt np.: maty grzewczej, rynien, internetu?

W piątek odpowiedź z banku! Myślę, że dobra, bo pani Anna już prawie to potwierdziła we wczorajsze rozmowie.

Kupuje rower. Będę mogła go narazie zostawiać u pani Lucynki w sklepie/domu lub u jej ojca, dwa domy dalej. Rower musi mieć grube opony i koszyczek - zwłaszcza koszyczek!!!

2 komentarze:

  1. kogut, kury!?!?!?!? oszalalas???? a kto tym sie bedzie zajmowal?? szczeniaka a nie drobiu!!!!
    a rower na cholere??? mozesz moim jezdzic a koszyczek niech ci tata dokreci. Nie cuduj i nie wymyslaj!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ales durna! Drob bedzie obsrywal podworko pana Zygmunta, a nie nasze!!!!
    Szceniak z Ciapkowa ma priorytet bezwzgledny!!! Po to bedzie jak najszybciej robiony plot!
    Rower po to, zebym mogla podjechac po piwo dla ziecia i jaja dla Tatusia. Na Twoim skrece kark i rozbije te jajka. Co do cholery, rowerka mamusi zalujesz???!!! a myslisz, ze tak juz zawsze mam miec przy zadku tylko autko lub wozek inwalidzki? A w przerwach szuranie laseczka? Łajza!

    OdpowiedzUsuń