środa, 10 marca 2010

Dzień drugi - Geodeta

09-03-2010
Uwielbiam wstawać rano, więc skoro świt się zerwałam i pojechałam na spotkanie z geodetą i kierownikiem od wielkiej dziury - bardzo miłym panem Grzegorzem.
Geodeci wzięli 400 zl - tylko za wytyczenie/posadowienie/spoziomowanie, czort wie, jak to się poprawnie zwie, pierwszego domu, za drugi wezmą tyle samo - niestety! Nie wzięłam pieniędzy, wiec pojechałam do odległego o 7 minut bankomatu w Szemudzie (bajerek!!!!).
Było zimno jak cholera, wiec przestałam się gapić na trochę nudne wbijanie palików i fruu do domu!
Po drodze zakupy - termosy i kawa dla robolków. Zimno, więc zaoszczędzę na zakupie piwa, choć to z wiosną pewnie mnie to czeka - z umiarem, oczywiście...
Przy wjeździe do garażu cyknęłam fotkę licznika - zobaczymy jak mu się morda zmieni za tydzień :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz