czwartek, 11 marca 2010

Dzień czwarty - Wielka dziura!

Szok! Nie wyobrażałam sobie, że od samego ranka będę mieć tak kosmiczne wrażenia, bo budowa leci jak rakieta!
Ale kolejno.
Przed jazdą na Wygodę musiałam zeskanować i wysłać dokumenty dla notariusza, na jutrzejsze pozbycie się Leśnej. Będzie to umowa, tzw. przedwstępna - dlaczego, dowiem się jutro. Widocznie p. Łukasz ma jakąś koncepcję. Tak czy inaczej Leśną bierze, a w Przetoczynie koparka jeździ, więc wszystko gra!

Dojechałam (świetnie się tak rano jeździ, bo mały ruch, a widoki śliczne - jeżdżę serpentyną przez Koleczkowo itd) i oczy wyskoczyły mi na maskę! Widok nieziemski i robiący wrażenie, zwłaszcza, że wczoraj rano leżał tylko gładziutki dywanik ze śniegu, upstrzony jedynie śladami zwierzątek!
Co zobaczyłam, to sami widzicie - robi wrażenie, prawda?!
Elektryk założył gniazda, ale za ile, nie wiem. Nim przyjechałam już go nie było. Rozliczę się przy okazji (ta fotka jest dla Tatusia-Wojtusia).
Połaziłam, porobiłam jeszcze fotki i zaczęłam nawijać z p. Grzegorzem.
Z tej rozmowy takie info:
1. Szambo netto 3500 + vat + robocizna, ile razem - nie wiem.
2. Pilnie muszę, za dodatkową kasę, wywieźć te ogromne kopce ziemi - firma tego nie robi.
3. Jeszcze pilniej muszę załatwić kierownika budowy - już jest załatwiony! Mój stary kontakt nie zadziałał, więc załatwił to p. Grzegorz. Podobno facet jest dobry, tani i dobrze współpracujący z ekipą. Ile weźmie za to dobro - nie wiem.
4. Można będzie stawiać ścianki działowe z normalnej cegły, a nie z płyt kartonowych - obrazy będą miały więc dobrze, a ja gwoździki powbijam sobie gdzie będę chciała :)

Wdrapałam się w nasz najwyższy narożnik żeby zrobić zdjecia - fajnie się patrzyło :)
Jeszcze chwilę się pogapiłam, i pojechałam nad jezioro. A tu lipa, droga na "moim" cudo rozjeździe zajęta przez leśnych ludków robiących wycinkę. Nad jezioro więc nie dotarłam, ale za to od facetów dowiedziałam się, że ogolone nóżki naszego lasku vis a vis świadczą o tym, iż właściciel - a takowy jest - chce tam mieć las, a nie sprzedaż działek! Uff, odpuściło mi.
Nogi goli się drzewom iglastym po to, żeby wzmocnić pień, a przede wszystkim żeby nie było sęków, zaś samo drzewo, żeby było wielkie i silne. Miejsca po wycinanych gałęziach podobno szybko się leczą - oczywiście sprawdzę, a co!
Wracając podjechałam do pani Lucynki ze sklepu. Buzi-sruzi i mam faceta od wywózki ziemi. Podobno jak nie on, to innych chętnych nie ma w okolicy, a ci dalej wezmą większą kasę. Potwierdziło to dwóch dziwnych, siedzących w kucki przy ladzie sklepowej i trzeci podobny do siedzącego psa na skrzynce piwa. Fajni chłopcy, już są moimi kolegami :)
Z facetem "ziemnym", p. Wojtkiem, już rozmawiałam. Właśnie teraz pojechał zobaczyć co go czeka. pewnie za chwilę zadzwoni do mnie z informacja, ze jest zachwycony, że szczęście jego jest wielkie i że już się za to zabiera... Ciekawa jestem tylko za ile! Skoro o takiej porze wysiadywał stołek w swojej kuchni, to znaczy, że nie ma roboty (zima itd. itp), a jak nie ma roboty, to każda będzie mu pasować, czyli wniosek: dużo nie policzy! Chyba...
Kilka dni temu kupiłam kalosze w ciapki. Nie tylko dla siebie, ale także dla Ciebie, Jo i dla Ciebie, Ali. I to był strzał w dychę! Miękka, wygodna, nie przemakająca i nie reagująca na glinę re-we-la-cja! Sama sobie gratuluje tego, tak oczywistego pomysłu. No, bo przecież tylko idiota nie pomyślałby o odpowiednich bucikach na budowę pełnej mokrego śniegu i lepkiej żółtej gliny! A ja, jak wiecie, do głupich nie należę!!!
Pan od ziemi, zdaje się Skwarło, zadzwonił. Niestety, dalej nic nie wiem, bo majstra nie zastał, wiec nie miał z kim gadać. Podjedzie tam jutro. Na temat kopców, które obejrzał, usłyszałam tylko: "paaaani, oooooooooooo, duże one są!!!!" Czyżby to była sugestia, że: ooooooooooooo, baaaaardzo duuuuużo za to muszę wziąść!!!! Jutro się dowiemy! Pewnie, znając przekorność losu dotykającą wszystkich Pawlickich, zadzwoni do mnie, jak będę trzymać długopis u notariusza! I jak wtedy gadać?

Zamykam dzień optymistycznym zdjęciem z Majkowskiego, z balkonu przy śp. Dziadziusia oknach, czyli już wiosennym, baziowym buziakiem!
Mam jeszcze tylko pytanie - oczywiście wiecie, że zdjęcia po klepnięciu pokazują się w big rozdzielczości?
I jeszcze PS  - uprzedzam, że nie czytam tego, co piszę. Jeśli wyjdą głupoty, to sorry, ale gdybym czytała i "czyściła" bzdety, to byście mieli figę z makiem, a nie bloga!
oraz
PS 2 - to są witaminki na wzmocnienie dla Waszej dziewczynki, czyli mnieee!! Pycha!
Kupione wczoraj w Wejherowie, w za niedługim czasie naszej "pani ptaszku ;)





Dla wytrwałych w czytaniu niespodzianka!



Jeśli ktoś będzie mieć kłopot z odtworzeniem tego filmu, to tu jest link:
http://www.youtube.com/watch?v=l0nCxB7IT-I

1 komentarz:

  1. Tylko tak dalej.Dam Ci nominacje na bloga roku.Bardzo mi sie podoba styl i swada.Nie podobaja mi sie wydatki jakie musi ponosic na kazdym kroku moja przyjaciolka.Ale jestem zaskoczony tempem prac.Jestem z Wami Pawlickie.

    OdpowiedzUsuń