piątek, 12 marca 2010

Dzień piąty - Wielka glina

W zasadzie nie masz już Joanno Leśnej, bo podpisałam umowę przedwstępną! Umowa końcowa będzie podpisana najdalej do 15 kwietnia. Dlatego dzisiaj tylko przedwstępna, ponieważ u nich, czyli w Promopacku, jako firmie nabywającej, musi być spotkanie i uchwała zarządu ich spółki na nabycie ziemi, a w tej chwili wszystkich członków nie ma.
Roboty się już rozpoczęły, oni chcieli mieć gwarancję, że działkę im sprzedamy, a nie innemu podmiotowi - więc zaproponowali umowę przedwstępną, czyli takie maleńkie zabezpieczenie za kilkadziesiąt tysięcy!
Ponieważ wolę się i ja nieco zabezpieczyć, to odmówiłam jazdy do Koleczkowa do ich firmy, w wiadomym już Wam celu, czyli podpisania aneksów - inaczej mówiąc, skręcenia sobie sznura, na ewentualne powieszenie się na w Parku Krajobrazowym na Kaszubach!
Po notariuszu - ze Świętojańskiej ruszyłam w dalszą trasę. Najpierw do Wejherowa, gdzie odebrałam papiery, następnie do Przetoczyna, gdzie oprócz fotek omówiłam spraw kilka i zobaczyłam jak leśnik pali gałęzie w lasku vis a vis, a także wpadłam kilka razy w glinę (dzięki wam kaloszki kolejny raz!), potem dalej na Witomino, gdzie zostawiłam babce 700 zlotych i odebrałam operat, aż w końcu przez stację benzynową dotarłam nareszcie do domu - niemiłosiernie ubrudzonym samochodem!!!

W rezultacie dzisiejszy dzień zaowocował kilkoma sprawami, mianowicie:
Wszystkie dokumenty potrzebne do banku mam.
Kierownik budowy załatwiony - jutro wiozę mu do Miszewka dokumenty, a on mówi jaką weźmie za to kasę. Przewiduję, że 3-4 tysiące. moja mądrość wynika z podpowiedzi uzyskanej od pana Grzegorza :)
Problem do rozwiązania. najprawdopodobniej trzeba będzie w obu domach zainstalować niewielką pompę wymuszającą odprowadzenie wody z piwnicy (kible, umywalki, prysznice itd.) na parter. Poziom piwniczny jest tak nisko w ziemi, że nie ma mowy o prostym połączeniu rur wod.-kan. z szambem. Jest to sugestia nieocenionego p. Grzegorza, jutro jednak omówię to z inż.-kierownikiem budowy.
Rozmawiałam na temat wywózki ziemi - około 3-4 tysięcy!!!!! Dobre, co!!! W mordę jeża, nie ma lekko, oj nie! Ta przeogromna ilość ziemi musi być teraz koniecznie wywieziona, bo jest jej za dużo, natomiast ta z wykopu drugiego domu będzie użyta do wyrównania całego terenu terenu. Wiem, że można oddać ziemię potrzebującym ale, niestety, płaci się za transport. Zadzwoniłam dzisiaj na kilka takich ogłoszeń (tablice po drodze), no i faktycznie biorą za free, ale pod warunkiem, że im dowiozę. jacy dobrzy! Te 3-4 tysiące to jeszcze nie suma ostateczna, ale wynikająca z rozmowy z miejscowym wozakiem, narajonym wczoraj przez p. Lucynę, który taką kwotę podał, a dokładnie powiedział, że weźmie 8 zł za metr sześcienny. Jak to p. Grzegorz usłyszał, wlazł na kopce, pomierzył, obliczył wstępnie, potwierdził, że to może tyle kosztować i postanowił zadziałać. Wieczorem da mi znać czy ma kogoś konkurencyjnego. A może sam będzie wywoził nocą na taczkach, cholera wie, byle tylko było taniej! Przecież to koszt szamba, kurza mać! Po drodze zadzwoniłam do innego ziemnego ludka - tablica w Szemudzie - bierze 9-10 zl/m3. Wniosek - facet od Lucynki nie jest drogi.
Operat szacunkowy mam zrobiony tydzień wcześniej. Akurat, już w to wierzę! Ta dobra pani pewnie nie miała innych zleceń i tyle! Ale co tam i tak się jej nadziękowałam, bo czort wie, czy jeszcze do czegoś jej nie użyje. W każdym razie dopóki bank nie powie, że dokument jest ok, dopóty mogę ją głaskać (pod włos).
Dzisiaj umieszczam już lekko zmniejszone zdjęcia. Alisia wczoraj narzekała, że zrobiłam za duże. Ma rację, po cholerę takie kobyły (za przeproszeniem koni...). Nie pomyślałam o tym, że mój aparat w nokii robi fotki z dużą rozdzielczością. Wy takich posterów przecież nie potrzebujecie, prawda?

WAŻNE! Nie pisałam o tym, że Tatuś wraz ze mną wszystko mocno przeżywa. Cierpi, iż nie może się urwać ze statku, o takiej porze, aby móc wraz ze mną pędzić na tej karuzeli - ale za to każdego ranka, przez telefon (bo o 6-tej jest już na statku, a ja dopiero podnoszę odwłok), poddaje mi pod rozwagę swoje sugestie - oczywiście zawsze słuszne i treściwe, w ten sposób uczestniczy w tym szaleństwie - i ja dziękuję Ci za to Wojtulku! [fajnie posmarowałam jutrzejszego solenizanta, prawda?!]

1 komentarz:

  1. :) no i jeszcze raz - DZIELNY MAMIS jestes. Bede probowac dzwonic do solenizanta i nie tylko wiec komentrazy wiecej nie zamieszczam. Do uslyszenia

    OdpowiedzUsuń