wtorek, 13 kwietnia 2010

Słup salonowy

Salonowiec
Roverowe biuro
No i wreszcie zobaczyłam swój własny słup salonowy! Bajerek! Idąc z kawą na taras trzeba będzie uważać, żeby naszych siwych łbów w niego nie wpakować! Ale i tak ładny on jest i świetnie będzie na nim wieszać "coś tam, coś tam", jak mówiła swego czasu znana nam osobistość...
Poza tym dzisiaj rano niewiele było do zobaczenia nowego, gdyż panowie kończyli układanie dech stropowych.
Odebrałam od hydraulika nasze plany, pogadałam z panem Edkiem, chwilę "popracowałam" w swoim biurze i wróciłam do Gdyni. Tu zakupy, krawcowa i spacer, a teraz rozmowa z Wami...

AAAA! Jeszcze ważna informacja! Najjaśniejszy prezes Promopacku przyobiecał, że jeszcze w tym miesiącu pan Grzegorz zrobi Joannie dziurę! Dobrze zabrzmiało, co?!
;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz