środa, 14 kwietnia 2010

30 dzień budowy

Miecze
Slupy ganku
Miesiąc minął... jest 30 dzień od chwili, gdy pierwszy robolek stanął na naszej ziemi i....
To widok przy zmywaniu
i z przyjemnością mogę Wam dzisiaj pokazać fajne słupy naszego przyszłego ganku, miecze pod balkon od strony południowej i dokładny widok z mojej kuchni.
Zważywszy na to, że w międzyczasie były święta i kilka dni kiepskiej pogody, to chyba jest niezłe tempo.
A z mniej przyjemnych informacji - trzeba już stawiać oba kominy, bo za chwile "mury" dojdą do góry - znów się pan Jan ucieszy, że odchudzi nasz portfel!
Jutro przerwa w budowaniu do piątku, bo panowie pracują na hali nad piętrem i kilkoma innymi elementami, a ja odwożę Alisię na lotnisko. Oj, będzie bardzo, bardzo smutno bez jej uśmiechu i wielkiej, przewielkiej pomocy! Bardzo pracowicie spędziła te dwa tygodnie w domu! Teraz wróci do Galway i zamiast się zrelaksować, będzie musiała się ostro zabrać za intensywną pracę na uczelni. Trudno, kiedyś odpocznie na Wygodzie ;-)
Przez miesiąc Roverem przejechałam dokładnie 2 230 kilometrów, do tego należy dodać ileś tam przejechanych kilometrów Red Bullem, ale ile - nie wiem, pewnie "troszkę"!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz