środa, 12 maja 2010

Ściana płaczu

Pożegnanie z dziurą
Kieszonka okna piwnicznej izby
Wczoraj ostatecznie podjęliśmy z Tatusiem/Wojtusiem decyzję, że nie robimy zewnętrznych schodów do piwnicy - za duży koszt - przekierowanie wodociągu, usuniecie części kręgów drena drenażowych, dwa murki oporowe, schody z zabiegiem, taras na mocnych mieczach, balustrady. Co prawda powiększyli już wykop i zaczęli robić zbrojenie pod schody, ale przerwałam prace (prawie szlag trafił pana Jana) i wreszcie spłynie na wszystkich spokój, a ja znajdę cichy kątek i oddam się , czyli zen, czyli medytacji, bo bokiem mi już wychodził problem faken "garażu"!!! 
W piwnicy ostaną się jedynie dwa okna od str zachodniej i finito calapito!
Na tym definitywnie kończymy sprawę dziury i ściany piwnicznej - będzie za to ściana płaczu z rodzinnymi fotkami!
Psia szczalnia od zadka
Człowiek na dachu
Nabuzowany garażem i kominem łeb, poszłam wyciszyć na swoją małą leśną trasę, kończąc ja, jak zwykle, cudną srajscieżką, z której miło było popatrzeć, jak robol kończy opierzenie dachu - pewnie miał cudny widok na okolicę :)
Tak się działo wczoraj... Dzisiaj - w kolejnym poście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz