środa, 17 listopada 2010

Napalone, położone, powieszone

Taką zadymioną,
ciepłą atmosferę
w Lubiczówce,
stworzył dzisiaj Wojtuś!!!

Ja nie mogłam razem z nim pojechać, więc teraz, razem z Wami, oglądam na fotkach rezultat jego wyprawy.



A ten śliczny kącik kuchenny powstał dzięki 
Marysi -bo obrus, Alisi -bo abażur (jeszcze nieskończony...), Mamie/Babuni Danusi -bo poducha, 
a przede wszystkim dzięki Wojtusiowi -bo pomyślał, zamontował, zawiózł, położył i powiesił :)

2 komentarze:

  1. Wymienionym powyżej - dziękuję bardzo!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. kochani a opał macie na mojej działeczce nr 48!ładnie wysuszony ,gotowy do spalenia .a tak serio to piekny widok jak dym z komina leci ,odrazu cieplutko sie robi-pa buziaki

    OdpowiedzUsuń